Czyli nareszcie ogarnęłam to, co wydawało mi się nie do ogarnięcia. Czyli sznur szydełkowo-koralikowy. Przyznam szczerze, ze dopóki Weraph nie chwyciła mnie za te moje niezgrabne łapy i nie pokazała co i jak, nie dałabym rady. Podeszłam do tego tematu trochę na zasadzie "najwyżej nie wyjdzie". Nawlekłam masę koralików na kordonek, chwyciłam za szydełko i nawet ten mój paskudek nadaje się na bransoletkę do użytku osobistego. Jeszcze nie panuje nad naciągiem nici i wszystko jest zbite w ciasna kupę, a gdzieniegdzie pomyliły mi się koraliki.
Tylko kolor mi się nie podoba. Co mnie podkusiło, żeby kupić takie pomarańczowe koraliki?!
Jeeeej! Jestem dumna z twojej pomarańczowej bransoletki!
OdpowiedzUsuńBardzo ładna bransoletka! a co do koloru to w końcu lato jest i nosi się intensywne kolory. Zrób jeszcze jedną lub dwie o ton jaśniejsze lub ciemniejsze na przykład brąz i żółty i będzie super.
OdpowiedzUsuńGratulacje!!! Sama długo walczyłam z szydełkowcami także wiem o co chodzi. Teraz dla odmiany nie mogę rozgryźć ukośników... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci to wyszło, nie widać, że to pierwsza próba:)
OdpowiedzUsuń